Jak przyjemnie spędzić czas w Bobolinie poza sezonem? > Dalsze wyprawy
Jeśli w trakcie swoich wyjazdów lubicie zwiedzać, obcować z kulturą i poznawać historię, możesz pokusić się na dalszą wyprawę – do Słupska. Jest to blisko 60 kilometrów od Apartamentów Rosa czyli ponad godzinę drogi, ale miłośnicy malarstwa na pewno się nie zawiodą.
A to za sprawą największego na świecie zbioru prac Stanisława Ignacego Witkiewicza – Witkacego, który mieści się w Białym Spichlerzu – jednym z oddziałów Muzeum Pomorza Środkowego w Słupsku. W tym niezwykłym i nowocześnie urządzonym muzeum oprócz obrazów, grafik i pamiątek po Witkacym zobaczyć można wystawę „W nawiązaniu do Witkacego od XIX do XXI wieku” gdzie zgromadzono około 200 obrazów, grafik, plakatów, rysunków, tkanin artystycznych, rzeźb, mundurów wojskowych i obiektów technicznych takich twórców jak Jan Matejko, Władysław Podkowiński, Jacek Malczewski, Olga Boznańska, Franciszek Starowieyski, Edward Dwurnik, Magdalena Abakanowicz.
Kolejnym miejscem wartym zobaczenia w Słupsku jest Zamek Książąt Pomorskich, gdzie prezentowane są wystawy: „Skarby książąt pomorskich”, „Z przeszłości Słupska”, „Sztuka dawna Pomorza od XIV do XVIII wieku”.
Wszystkie dane o godzinach otwarcia muzeum dostępne są na stronie https://muzeum.slupsk.pl/dla-zwiedzajacych/godziny-otwarcia/
I naprawdę polecam wcześniej sprawdzić, gdyż dni i godziny zmieniają się co kwartał!
W muzeum byłam kilka lat temu i była to swoista ciekawostka, ale raczej nie punkt obowiązkowy w trakcie pobytu na Pomorzu.
Można spróbować odwiedzić to miejsce jako wstęp do innego rodzaju rozrywki jakim będzie wizyta w Parku Wodnym w Koszalinie. Oferuje on zabawę w 6 basenach w tym 2 zewnętrznych – jeden z nich czynny jest przez cały rok.
Wszystkie szczegóły znajdziecie tutaj – https://aquapark.koszalin.pl/
A gdy już mowa o Koszalinie, nie można pominąć Ogrodów Hortulus, które oddalone są od miasta o 20 km, a od Apartamentów Rosa o 50 km.
Jest to jednak propozycja nie na ścisłą zimę, ale już w jesieni i na wiosnę jak najbardziej.
Hortulus w Dobrzycy to dwa zespoły ogrodowe w których możemy zobaczyć pięknie urządzone ogrody tematyczne, tysiące gatunków roślin, możemy zgubić się w grabowym labiryncie, oraz wejść na wieżę widokową.
Po szczegóły zapraszam na ich stronę internetową https://hortulus.com.pl/
Szczegóły zwiedzania można poznać na stronie https://muzeum.swolowo.pl/o-muzeum/
Swołowo można też połączyć z wycieczką do Słupska, ale tutaj nie jestem ekspertem, gdyż ja wyjeżdżałam osobno do każdego z tych trzech miejsc.
Wracajmy jednak do Ustki. W miesiącach zimowych naprawdę nie mieliśmy trudności aby znaleźć miejsce parkingowe w mieście. Zostawienie samochodu przy ulicy Marynarki Polskiej było idealnym rozwiązaniem.
Spacerkiem wzdłuż tej ulicy udaliśmy się w kierunku latarni. Po drodze wstąpiliśmy do tamtejszego Muzeum Bursztynu. Jest trochę inne niż to w Jarosławcu. Wita nas film, który wygląda jak kręcony w latach 90 , ale ciekawą częścią zwiedzania jest wizyta we współczesnym warsztacie obróbki bursztynu – możliwość dotknięcia, powąchania a nawet samodzielnego szlifowania tych szlachetnych grudek żywicy.
Następnym przystankiem w trakcie zwiedzania Ustki może być Muzeum Statków – ja nie byłam czego bardzo żałuję, gdyż na stronie internetowej (http://www.muzeumstatkow.com.pl/ ) wygląda to fantastycznie – kilka modeli jest naprawdę sporych rozmiarów.
Idąc dalej w stronę morza dochodzimy do Dawnego Placu Kościelnego, gdzie prezentowana jest makieta starej osady.
Plac otoczony jest budynkami zbudowanymi z muru pruskiego, co wygląda niezwykle malowniczo.
W tym miejscu docieramy do nabrzeża Słupi wpadającej do morza. Widzimy już ruchomą kładkę pieszą, oraz latarnię morską. Niestety w styczniu, gdy byłam w Ustce była tymczasowo zamknięta.
Przy wejściu na falochron wschodni podziwiać możemy słynną ustecką syrenkę. Podobno dotknięcie piersi syrenki przynosi szczęście, z tej sposobności turyści często korzystają, co wyraźnie widać na strukturze pomnika.
Dalej możemy przespacerować się promenadą wzdłuż plaży. Poza sezonem jest ona całkiem spokojna, ale nawet w zimie można spotkać kilkoro spacerowiczów. Przy końcu promenady na ławeczce przysiadła słynna kobieta pracująca – Irena Kwiatkowska, pomnik w zależności od okoliczności ozdabiany jest przez mieszkańców i turystów w korale, szaliki, chusty. Wygląda to naprawdę uroczo.
Ja będąc w Ustce obiad zjadłam w restauracji Weranda przy Parku Chopina, zaledwie 150 metrów od pomnika pani Ireny.
Z całego serca mogę polecić to miejsce, gdyż jedzenie było pyszne a wystrój wyjątkowy.
Nie zabrakło też w karcie drinków bezalkoholowych – bardzo dobrze przyrządzonych.
Na koniec pozostawiłam kolejną wycieczkę pieszą. Gdy już pospacerowaliśmy po wszystkich plażach w okolicy Bobolina, zapragnęliśmy zobaczyć nowe miejsce i pojechaliśmy do Sarbinowa. Od Rosa Apartamanety oddalone ono jest o 50 kilometrów.
Samochód zaparkowaliśmy na parkingu przykościelnym, który płatny jest co łaska do skarbony św. Antoniego, a datki przeznaczone są na jedzenie dla potrzebujących.
Spacer zaplanowaliśmy wymagający, gdyż naszym celem była latarnia w Gąskach oddalona od Sarbinowa o 6 kilometrów.
Początek trasy to miał być spacer po promenadzie, niestety przez opad śniegu z poprzedniego dnia promenada była oblodzona i nie nadawał się zbytnio do spacerowania. Za to plaża jak najbardziej. Zmrożony piach jest doskonały do tego aby po nim chodzić, stopy nie zapadają się zbyt głęboko.
Zaraz na początku spaceru mamy pierwsza atrakcję dodatkową jaką jest pomost w Sarbinowie – to taka namiastka mola, ale można zrobić ładne zdjęcie na tle wybrzeża.
Spacer do Gąsek jest długi , ale interesujący. Kilkukrotnie mijamy cieki wodne wpadające do morza, aby je przekroczyć czasem trzeba skakać, czasem przeprawiać się po kamieniach, a mam obawy, że po obfitych deszczach nawet zmuszeni możemy być do zejścia z plaży i spaceru trasą rowerową Velo Baltica.
Ja miałam szczęście i udało mi się wszystkie przeszkody pokonać nie lądując w lodowatej wodzie.
Niestety, na miejscu już nie miałam tyle szczęścia. Liczyłam na chwilę przerwy w Gąskach, ciepłą herbatę , a może nawet zupę dla dzieci. Jednak w styczniu w Gąskach nie było ani jednego czynnego lokalu. Ale zrobiliśmy sobie pamiątkowe zdjęcie latarni oraz pomnika gąsek i wróciliśmy plażą do Sarbinowa, gdzie już dało się znaleźć otwartą restaurację lub sklep.
Warto więc rozważyć odwrotny kierunek tego spaceru – początek w Gąskach, przystanek w Sarbinowie i powrót do Gąsek.